Tak, dzisiejszy post nie będzie może jakiś odkrywczy, ale ma na celu przestrzeżenie Was przed nadmiernym eksperymentowanie. Będzie krótki, ale treściwy...A poza tym zostajemy w kręgu krawiectwa, a dokładniej technologii odzieży i materiałoznawstwa. I w gwoli ścisłości nie ma to być "pochwała głupoty" ani artykuł sponsorowany...
Także tak z dwa tygodnie temu zamarzyła mi się kurteczka z ekoskórki, a że akurat w Lidlu miała być promocja to udałam się po pracy pośpiesznym krokiem do dyskontu, co by nie musieć bić się o ostatnie sztuki...
Wszystko pięknie, ładnie, kurteczka leżała idealnie... Ale jest małe ale... Zamarzył mi się połysk na kurteczce... Miała się błyszczeć, świecić, a nie być matową... I tu zaczynają się schody
Otóż, rozemocjonowana i w szale zakupowych uniesień, dałam się ponieść fali perspektywy, że moja nowiutka kurteczka może zyskać blasku i .... wypastowałam ją specjalną nabłyszczającą pastą do skóry naturalnej... z woskami pszczelimi i innymi magicznymi dobrodziejstwami.
I tu rozpoczął się ostatni akt tej tragedii w iście szekspirowskim stylu... Jak tylko kurtka zaczęła wysychać to pojawiły się na niej białe smugi, dokładnie w miejscach nałożenia wosku... Cała znerwicowana przetarłam kurtkę mokrą szmatką, co oczywiście nic nie dało... Potem ją wyprałam... Znowu nic...
Doszłam do wniosku, że nowa, ani razu nie założona kurtka przepadła na zawsze... Pogodziłam się z tą myślą, ale pogodzić się nie mogłam, że jak ja technolog odzieży, po kursie materiałoznawstwa odzieżowego, mogłam strzelić taką straszną gafę... Gdzie gafę, głupotę totalną...
Kurteczkę już pogrzebałam w myślach i odprawiłam jej mentalny pogrzeb...
Aż po tygodniu któregoś dnia do głowy wpadła mi genialna myśl - ostatnia deska ratunku... Pomyślałam, że nie mam nic do stracenia i może warto podjąć próbę uratowania kurteczki. Otóż zakupiłam specjalne preparaty do farbowania skóry ekologicznej, bo kurtka wydawała się ostatecznie odbarwiona. Odtłuściłam spirytusem, nałożyłam preparer, a po wyschnięciu farbę do ekoskóry...
I STAŁ SIĘ CUD!!! Kurtka jest jak nowa, a kolorek się trzyma!
Uff... Jupi!!! Powiedziałabym, że głupi ma zawsze szczęście. Albo inaczej szczęście w nieszczęściu :-)
Także tym razem happy ending story, niczym w telenoweli brazylijskiej.
P.S. Reasumując to był post ku przestrodze, że różne surowce - tkaniny, dzianiny i inne materiały bardzo różnie reagują z innymi substancjami, szczególnie jeśli nie znamy ich składu... Materiał materiałowi nie równy!!! Wszakże to chemia w czystej postaci!
Ciao :-)
Komentarze
Prześlij komentarz